Ale jak to?

👁‍🗨 Zapraszamy na wystawę Ale jak to?

Wernisaż odbędzie się 17 IX 2022 o godz. 17⁰⁰ w ramach rajdu po niezależnych miejscach artystycznych UNDERGDAŃSK (zobacz prezentację).

Wystawę będzie można oglądać do 30 IX 2022.

UL nie ma stałych godzin otwarcia! Aby obejrzeć wystawę, należy się umówić: galeria@ul.gda.pl


Rano strzepując resztki z obrusa strzepaliśmy z nimi ciało Chrystusa ✳︎

Przeszłych wyzwolić, wszelkie „Było” przetworzyć w „Takom ja właśnie chciał!”
— oto co bym dopiero wyzwoleniem zwał! ✳︎✳︎

Wystawa Ale jak to? miała zaistnieć już w 2019 roku, natenczas usiłowałem odpowiedzieć na pytania:

Kiedy materia tworzy konkretne zdarzenie? Tzn. kiedy jest to jedynie projekcja, a kiedy rzeczywista zmiana stanu rzeczy? Idąc dalej, czy w ogóle może zaistnieć interakcja ze światem materii, nie zaprzęgając do tego narzędzi intelektualnych, nadających przedmiotom kontekst, właściwy naszym sądom? W końcu: gdy rekonstrukcyjna nadbudowa przewyższa dany obiekt, jaki jest jego status, skoro wizualnie dalej przynależy do swojego pierwowzoru?

Gdzie jest granica?

Przeczytałem gdzieś, że najprawdopodobniej za naszego życia ilość włosów zgromadzonych w muzeum oświęcimskim zostanie zdominowana przez środki, które miały służyć ich zabezpieczeniu. Jeśli rzeczywiście się to stanie, czym one wtedy będą? Czy może trafniej, czym będzie ich reprezentacja i co sprawia, że dany obiekt będziemy utożsamiali właśnie z nimi? Opis? Wspomnienie? A może sama świadomość, że powinny tam być?

Heidegger podpowiada, że np. zastane przedmioty, które kiedyś posiadały przyszłość, są jedynie reprodukcjami z czasów ich narodzin. Może więc czas przeobraża każdą materię w „coś” o charakterze przejściowym, skazując wszelkie próby zachowania jej nienaruszalnego stanu na porażkę. Dlaczego zatem mimo wszystko pragniemy ratować rzeczy? Czy miarowa procesualność prowadząca do rozkładu materii usypia naszą czujność, skłaniając zarazem do donkiszoterii? A może to forma buntu? Wierzganie przeciw ościeniowi, próba maksymalnego wydłużenia egzystencji, która mimo perspektywy porażki na moment uspokaja, kumulując żal świadomości utraty, z ułudą stałości przedmiotu, jak w przypadku stert gruzu powojennej Warszawy, niejednokrotnie opatrywanych tabliczkami z napisem „zabytek narodowy”, które niczym manifest niezgody można by sparafrazować nieatscheańską wykładnią:

Wszelkie „to było” jest ułomkiem, zagadką, okrutnym przypadkiem, póki twórcza
wola na to nie powie: «lecz tak ja właśnie chciałam!»
— Aż póki wola twórcza na to nie rzeknie: „Lecz tak chcę właśnie! Tak chcieć będę!” ✳︎✳︎✳︎

Ale co w przypadku, gdy rozkład następuje w warunkach, zdawać by się mogło, najbardziej komfortowych dla przedmiotów, gdzie głównym celem miejsca jest opieka nad nimi?

Wystawa, którą prezentujemy nie jest typową ekspozycją, bogatą w okazałe dzieła, mimo nazwisk jednoznacznie kojarzących się z dobrze wykonaną pracą. Nie pocieszy ona żadnego konesera sztuki, wręcz przeciwnie. Ukazuje ona rozkład przedmiotów powszechnie uważanych za wyjątkowe. Od lat zbierane przeze mnie i moich przyjaciół, odkruszone, ułamane, odtrącone od reprezentatywnej całości — kawałki dzieł sztuki, zamiatane po wernisażach są gorzkim świadectwem niezdarnych muzealników, nieuważnych odwiedzających i może przede wszystkim bezlitosnego czasu.

Piotr Tadeusz Mosur


❋ Nawiązanie do tekstu piosenki „Gwiazdka” zespołu Nauka o Gównie.
❋❋ F. Nietzsche, „Tako Rzecze Zaratustra: książka dla wszystkich i dla nikogo”, wyd. Jakub Mordkowicz, Warszawa 1905 s. 67.
❋❋❋ Ibidem, s. 68.

Do pobrania